To słowo najbardziej ocenia mój czyn... Moje nowe buty.. kupione jakoś 3tygodnie temu... w tym momencie PRZEMAKAJĄ, mają DZIURĘ, ROZKLEIŁY się... nawet w drodze powrotnej ze szkoły, która trwa średnio jakoś pół godziny przez różne czynniki, w tym komunikację miejską moje stopy są zamarznięte, sztywne i umierają. Czekanie na przystanku to jest trauma, czasami dochodzi do takiego stopnia, że kręci mi się w głowie i nie jest za wesoło. Przykład: wczorajsza podróż autobusem... zmarznięte palce, wszystkie 20! W autobusie tłum ludzi, mokro, wszędzie obrzydliwe błoto. Czułam,że mam w butach coraz więcej lodowatej wody. Wróciłam do domu, całe sine palce u rąk, nie mogłam nimi poruszać ani widelca utrzymać przy obiedzie. Skarpetki oczywiście calusieńkie przemoczone, no po prostu cuuuudownie!
Dziś moja desperacja wygrała... pojechałam z rodzicami do sklepu... pierwszy raz w życiu, bez przymusu, z własnej nieprzymusowej woli kupiłam sobie buty ze skóry... co skutkowało wielkim szokiem u moich rodziców... mam teraz nadzieję, że nie będą to buty jednoroczne i na najbliższym spacerze będę się musiała martwić tylko i wyłącznie o moje dłonie. Mam nadzieję, ze ta jedna skórzana para da sobie radę z tym obrzydliwym mrozem i nie będę jeszcze bardziej żałowała tego zakupu... pewnie sobie teraz myślicie, że całkiem zwariowałam ;) ale to jest dość ważny aspekt w moim odczuciu jak odzież skórzana. Zakupiłam też impregnat, wypsikałam całe buty, trując rodziców i psa tym zapachem, ale czego się nie robi dla suchych i ciepłych butów. ;) Jutro próba generalna! Trzymajcie kciuki, bo jak poczuję coś mokrego to będzie ostra akcja w sklepie ^^ ;)
A teraz czas na zdjęcia... bo to w końcu Dżeksonowy blog.. nie przeraźcie się jego wyglądem ( chociaż i tak juz teraz wygląda o niebo lepiej xD )i przepraszam, za takie gnioty... NIE POTRAFIĘ ROBIĆ ZDJĘĆ NA ŚNIEGU! :O
Dżeki miał myśli samobójcze...:
xD